wtorek, 27 listopada 2012

Co za dzień! Oj działo się działo!
Blog otwiera przede mną swe tajemnice bardzo bardzo powoli, ale ważne, że otwiera :)

Dokonaliśmy dziś pierwszego wyboru i zakupu do mieszkania, nie licząc oczywiście gładzi, siatki itd ;) A tym zakupem jest umywalka, szafka i bateria do ubikacji :)

Hmmm może od początku.... Udało się nam we wrześniu kupić mieszkanie (oczywiście na kredyt). Klucze zostały nam przekazane 15 listopada. Oczywiście planowaliśmy się tam od razu wprowadzić i powoli sobie remontować to co konieczne. Jednak gdy zobaczyliśmy mieszkanie bez mebli i dokładnie się mu przyjrzeliśmy, zaczęliśmy myśleć o większym remoncie - remont ubikacji, kuchni i jednego z pokoi. Rodzice namówili nas jednak na remont dwóch pozostałych pokoi - póki nie ma tam naszych rzeczy i mieszkanie jest prawie puste. Ulegliśmy. Remontujemy całe mieszkanie oprócz łazienki i przedpokoju. Wszędzie były tapety, więc je pozdzieraliśmy, ściany są niesamowicie krzywe, trzeba wymienić podłogi itd więc remont trochę potrwa.

Mieszkanie remontuje nam  pan Janek, dalszy znajomych moich teściów. Dziś wszedł elektryk na dwa dni, a że musi sporo kuć i robi się przy tym dużo pyłu, pan Janek, który w pyle nie może przebywać, na dwa dni 'zawiesił' robotę. Jest poważnie chory i 12 grudnia idzie na badania, więc przebieg remontu też pewnie zależeć będzie od wyników tych badań. Pan Janek twierdzi, że do Świąt powinien spokojnie zdążyć, ale jakoś chyba wolę się nie nastawiać. Chociaż bardzo marzy mi się nasza pierwsza wspólna choinka.
Niestety nie znam się na sprawach remontowych i nie umiem określić co jeszcze musi zrobić i ile mu to powinno zająć... zobaczymy.
Co do naszego zakupu po powrocie do domu okazało się, że źle nam naliczyli cenę szafki i zamiast 89 zł policzyli 149 zł! Kupowaliśmy jeszcze kilka innych rzeczy, więc się nie zorientowaliśmy.
Zastanawiam się nad oświetleniem do WC, może jutro coś wybierzemy...
Jutro idziemy też do fotografa zrobić zdjęcia do dowodu, a potem zanieść wniosek na dowód.
Remont trwa od czwartku, a ja mam wrażenie, że ciągnie się już ok 2 tygodni ...
Mimo wszystko jak na razie wolę zamieszanie remontowe niż bieganinę przedślubną :)

A i jeszcze coś na koniec. Mąż ma w tym tygodniu nocki. Gdy zaczynałam pisać leżał w łóżku i zapytał:
Mąż : co tam robisz?
Ja: piszę na blogu
Mąż: jeszcze na tym ślubnym?
Ja: nie, niedawno założyłam nowy
Mąż: jaki? remontowy? :D

Oj przydałby się taki remontowy blog, poczytać i dokształcić się w tej obcej dla mnie dziedzinie :)))

Dobranoc

sobota, 24 listopada 2012

Pierwszy post...

Dotychczas prowadziłam blog o przygotowaniach do ślubu. Ślub już za mną, a blogowanie mi się spodobało, postanowiłam więc nie kończyć pisania, zmieniłam tylko miejsce.

Co u mnie ? Mam 25 lat, od miesiąca jestem szczęśliwą żoną... Staram się z całych sił być szczęśliwa, pomimo...pomimo wszystko. Jesteśmy zdrowi, szczęśliwi, udało się nam kupić mieszkanie i mamy swój własny kąt, narzeczony ma pracę... hmm to wszystko to naprawdę wiele i zdaję sobie sprawę z tego, że to ogromne szczęście. Niestety czasem ten cały ład zostaje zaburzony... np  problemami ze zdrowiem rodziców. Jednak to co najbardziej obecnie go zaburza to... teściowa, która wszystko musi wiedzieć, wszędzie być i wszystkim dyrygować... Obecnie remontujemy mieszkanie i mieszkamy u teściów... coraz trudniej utrzymać język za zębami, albo machnąć na wszystko ręką, bo niby jakim prawem, ktoś ma planować mi moje życie... Z drugiej strony wiem, że powinnam być wdzięczna za to, że mieszkamy tu... no i nie chcę psuć tych relacji... Mąż na studiach, a ja staram się uspokoić emocje, nie mogę doczekać się swoich czterech kątów... Wytrzymam!? Muszę!